obrazy, obrazy, obrazy…
„…I felt… like a TANK!”
ładne.
zgodnie z obietnicą, się dzieje.
malownicze, tylko odrobinę mroczne, akurat na długi zimowy wieczór…
pamiętam, jak w wakacje tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego kupiłem w kiosku pierwsze wydanie polskiego „Spider-Mana”.
absolutnie mroczna, pozostająca w głowie historia. mimo to, na swój sposób wizualny cukierek, choć zupełnie nie dla dzieci.
czyli „mad max” spotyka „matrix” i… ”microcosmos”?
najzwyczajniej w świecie, egzystencjalne.
Bracia McLeod tworzą sekundę animacji dziennie i co miesiąc zlepiają te sekundy w kolejny odcinek. cudo i majstersztyk krótkiej formy, ale… do Braci zawiódł mnie Cesar Kuriyama i jego opowiastka na TEDzie (poniżej). i o ile wszystkie projekty 365-52-i-im-podobne mają na celu samorozwój, co jest oczywiście piękne i słuszne, o tyle Cesar zaproponował nagrywanie sekundy z życia dziennie, bez obróbki, po to tylko, żeby tego swojego życia nie zapomnieć. cóż, ma to sens.
PS. Cesar zrealizował Kickstarterową kampanię na aplikację, która, sądząc z recenzji, miewa czkawkę i czasem to zapamiętane życie gubi… wot, metafizyka.
© 2022 mean*while | chlip.com